Jest pokój wieczny duszom zgotowany
1. Jest pokój wieczny duszom zgotowany, Bóg otrze wszelkie łzy, zagoi rany.
Ze świata płaczu do ojczyzny wiedzie stęsknione dziecię.
2. Płaczemy zmarłych, jakby nam zginęli, oni po trudach tylko już spoczęli.
Wszyscy, co żyli i zasnęli w Panu, z martwych powstaną.
3. Jasna nadziejo, świeć nam w łez padole, byśmy swe własne uciszyli bóle,
cicho, z pokorą, Panu się poddali, Jemu ufali!
4. O, posil serca w każdej ciężkiej chwili, pokój niebieski niech się ku nam schyli,
bo gdy się z Tobą połączymy, Panie, smutek ustanie.
5. Bodziec Twój, śmierci, moc złamała wiary, proch tylko idzie w trumnę i na mary,
aby przez możne Stworzyciela słowo ożył na nowo.
6. Idź już w pokoju do swej tam przystani, nic zbolałego serca już nie zrani,
w ojczyźnie wiecznej jest ci odłożona wiernych korona.
7. Tam Tobie chwały damy wiekuiste i Tobie, Zbawco, Panie Jezu Chryste,
za odkupienie, za łask dar bez miary z Twojej ofiary.
Ks. Jerzy Heczko +1907
pieśń oparta na Obj 21, 4
Melodia: "Gdybym cię nie znał" (Choralnik, nr 60)
cyt. za: Śpiewnik pogrzebowy Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (Luterańskiego) w RP,
Bielsko-Biała 1994, s. 101 (nr 108)
Czytelnikom zainteresowanym luterańską eschatologią
polecam zamieszczone niżej materiały:
- klarowne objaśnienia spraw ostatecznych
znaleźć można w "Zeszycie konfirmanta"
opracowanym przez Miroslava Hvožďa,
wydanym staraniem Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A. W. w Czechach
oraz Komisji Wychowania Chrześcijańskiego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce
("Wierzę i ślubuję", Cieszyn 1998),
- rozszerzeniem podstawowej wiedzy są wypisy z podręcznika księdza Jana Motyki
("Bóg i My. Wprowadzenie do dogmatyki", Warszawa 1971).
Znakomitym uzupełnieniem podanych tu informacji
jest zamieszczony na sąsiedniej podstronie wywiad z Księdzem Grzegorzem Brudnym,
Proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Lublinie.
Za wywiad bardzo dziękuję.
Miroslav Hvožďar
WIERZĘ I ŚLUBUJĘ
Zeszyt konfirmanta
Cieszyn 1998
[wyjątki]IX. RZECZY OSTATECZNE
152. Jakie są ostateczne rzeczy człowieka?
Rzeczy ostateczne to śmierć, zmartwychwstanie, sąd ostateczny i żywot wieczny względnie wieczne zatracenie.
A. ŚMIERĆ
153. O jakich rodzajach śmierci mówi nam Pismo Święte?
Pismo święte mówi nam o trzech rodzajach śmierci:
a) śmierć cielesna, która następuje, gdy człowiek fizycznie umiera,
b) śmierć duchowa, która następuje, gdy człowiek już w tym życiu zerwie kontakt z Bogiem,, stanie się wobec Niego zatwardziałym i obojętnym. Człowieka takiego porównuje Pan Jezus do uschniętej latorośli (J 15,6). W takim stanie śmierci duchowej znajdował się np. syn marnotrawny (Łk 15,24).
c) śmierć wieczna, która następuje po śmierci cielesnej, gdy człowiek jest na wieki odłączony od Boga.
154. Jakiej śmierci trzeba nam się bać?
Należy bać się śmierci duchowej i wiecznej.
155. Dlaczego wierzący chrześcijanin nie boi się cielesnej śmierci?
Wierzący chrześcijanin nie boi się cielesnej śmierci, ponieważ wie, że Bóg w chwili śmierci będzie z nim i przeprowadzi go do błogosławionej wieczności.
B. ZMARTWYCHWSTANIE
156. Jakie rodzaje zmartwychwstania rozróżnia Pismo Święte?
Pismo Święte uczy nas o zmartwychwstaniu duchowym i cielesnym.
157. W jaki sposób dochodzi do duchowego zmartwychwstania?
Do duchowego zmartwychwstania dochodzi dzięki łasce Boga, który zwraca się do nas po imieniu, dotyka naszego serca i prowadzi do szczerej pokuty oraz do nowego życia (J 5,25).
* Zmartwychwstanie duchowe możemy nazwać przebudzeniem z grzechu.
158. Kiedy nastąpi cielesne zmartwychwstanie?
Zmartwychwstanie ciała nastąpi w Dniu Ostatecznym.
159. Na jakiej podstawie wierzymy w zmartwychwstanie?
Chrześcijanin wierzy w swoje zmartwychwstanie na podstawie zmartwychwstania samego Pana Jezusa Chrystusa oraz Jego obietnicy: "Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie" (J 11,25).
C. SĄD OSTATECZNY
160. Kiedy nastanie dzień Sądu Ostatecznego?
Sąd Ostateczny będzie miał miejsce gdy Jezus Chrystus przyjdzie po raz drugi, by sądzić żywych i umarłych.
* Pan Jezus powiedział: "O tym dniu i godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec" (Mt 24,36). Wskazał też na znaki w przyrodzie, w historii, w osobowości człowieka, w Kościele i historii Izraela, wskazujące na rychłe, powtórne Jego przyjście.
161. Na podstawie czego Jezus będzie nas sądzić w Dzień Ostateczny?
Na Sądzie Ostatecznym będziemy sądzeni na podstawie naszych myśli, słów i uczynków.
162. Jaki wyrok zapadnie na Sądzie Ostatecznym?
Na Sądzie Ostatecznym zapadnie nieodwołalny, sprawiedliwy Boży wyrok, według którego Syn Boży rozdzieli ludzi na dwie grupy. Po swojej prawicy postawi tych, którzy odziedziczą żywot wieczny, po lewicy – tych, których udziałem będzie wieczne potępienie (Mt 25,31-46).
D. ŻYWOT WIECZNY I WIECZNE POTĘPIENIE
163. Czym jest żywot wieczny?
Żywot wieczny jest to życie w bezpośredniej bliskości Boga.
* Doskonałej radości i szczęśliwości, której dostąpią w niebie wszyscy szczerze wierzący w Chrystusa, nie sposób wyrazić słowami. Pismo Święte uczy nas, iż "czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (! Kor 2,9). Przedsmak owej radości i piękna przeżywać możemy już to na ziemi, gdy Bóg zawładnie naszym sercem, kiedy żyjemy w społeczności ludzi przepełnionych miłością Chrystusową.
164. Czym jest wieczne potępienie?
Potępienie wieczne jest ostatecznym i trwałym odłączeniem bezbożnych od Boga, skazaniem ich na wieczną mękę i społeczność z diabłem w piekle.
* Słowo Boże mówi, iż udziałem potępionych będzie "płacz i zgrzytanie zębów' (Mat 13,42). Coś z owej grozy piekła przeżywają ludzie już tu na ziemi, gdy odrzucają Boga, są wobec siebie nawzajem pełni iście szatańskiej złości i nienawiści.
Ksiądz Jan Motyka
ZAGADNIENIE ŚMIERCI
Czyż śmierć jest problemem? Czyż jest tajemnicą? Czyż nie wykazuje jednoznacznie, twardo i bezwzględnie, że jest całkowitym zniszczeniem naszego życia w doczesności? Pomimo zastrzeżeń zawartych w powyższych pytaniach, śmierć jest jednak problemem i to najtrudniejszym, obchodzącym każdego człowieka. Ponieważ jest to problem bardzo bolesny i beznadziejny, dlatego stale go odsuwamy.
W przyrodzie śmierć jest czymś zwykłym i naturalnym, u nikogo nie wywołującym zdziwienia. Codziennie rozkłada się olbrzymia liczba komórek w tkankach roślin, zwierząt i ludzi. Przyroda mówi przejmująco o przemijaniu bytu i wszelkiego życia. Człowiek jest cząstką przyrody. Wskazuje na to Biblia, gdy mówi, że wszelkie ciało jest jak trawa, a wszelka chwała jego jak kwiat trawy, życie rozwiewa się jak dym, jesteśmy tu tylko gośćmi i przychodniami (Ps. 103, 15—16; Izaj. 40, 6—7; I Ptr. 1,24; Jak. 1,10—11). Wszyscy jesteśmy w drodze ku śmierci. Ta droga nie ciągnie się w nieskończoność, ale została ograniczona do 70 lub 80 lat (Ps. 90), przy czym nikt nie może nam zapewnić osiągnięcia tej granicy. W każdej chwili tysiące czyhających w świecie niebezpieczeństw może położyć kres kruchemu życiu. Jest tylko krok między życiem a śmiercią (I Sam. 20, 3). Świadectwem rozmiaru władztwa śmierci nad ludźmi jest ponad sto zgonów na świecie w ciągu minuty, czyli ponad sześć tysięcy w ciągu jednej godziny. Istnienie człowieka skierowane jest ku śmierci, jest to "Sein zum Tode" — jak mówi M. Heidegger. Konieczność umierania łączy Pismo Św. z upadkiem człowieka w grzech. „Zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6, 23).
Jakkolwiek śmierć jest na świecie zjawiskiem zwykłym i naturalnym, jednak odsuwamy ją jako coś nienormalnego, ilekroć wkracza w życie. Normalnym stanem wydaje się życie, a nie śmierć. W każdym człowieku tkwi potężny instynkt życia. Każdy chce żyć, dla każdego śmierć jest największym nieprzyjacielem (I Kor. 15, 26). Ona wkracza w życie twardo i bezwzględnie, nie liczy się z naszymi uczuciami, planami, związkami rodzinnymi, nie uwzględnia tego, czy jesteśmy tu potrzebni, czy nie, doprowadza nas do bezradności i bezsilności. Wszystko trzeba opuścić, niczego nie można zatrzymać dla siebie. Konieczność bezwarunkowej kapitulacji przed śmiercią jest naszą osobistą tragedią, połączoną z wielkim niepokojem i trwogą. Nawet Jezus jako prawdziwy człowiek odczuwał przed śmiercią bezbrzeżny smutek, lęk i niepokój, chociaż wiedział, że dla Niego śmierć jest przejściem w inną, wyższą formę życia.
Powstaje pytanie, czy śmierć jest dla człowieka całkowitym unicestwieniem, czy też przejściem w inną formę życia? Czy istnieje życie bez ciała? To pytanie narzuca się każdemu, wierzącym i niewierzącym. Stawiano je sobie we wszystkich czasach, we wszystkich religiach. Zadawali sobie to pytanie starożytni Egipcjanie i Babilończycy, mędrcy hinduscy, greccy i rzymscy; zastanawiali się nad nim pobożni ludzie Starego Testamentu. To pytanie o zasięgu ogólnoludzkim będzie niepokoiło, dopóki będzie trwało życie na ziemi i konieczność umierania. To pytanie o życie wieczne bynajmniej nie wypływa z miłości własnej, która nie może się pogodzić z faktem własnego unicestwienia. Najczęściej wypływa ono z miłości do innych. Któż z nas w obliczu śmierci drogiego człowieka, kochanej matki lub ojca nie pytał — czy to drogie życie ma być zupełnie unicestwione? Miłość nie ustaje z chwilą śmierci.
Wreszcie pytanie o dalsze istnienie duszy po śmierci jest zagadnieniem typowo światopoglądowym. Wysuwa je nie tylko ludzka ciekawość i dociekliwość, pragnienie znalezienia prawdy, lecz ma ono doniosłe znaczenie dla naszego stosunku do życia. Odpowiedź na to pytanie ma bezpośredni wpływ na nasze postępowanie, na stanowisko wobec świata, wobec bliźniego. Bynajmniej nie jest sprawą obojętną, czy nad bramą śmierci umieścimy napis, jaki Dante w Boskiej Komedii wypisał nad wejściem do piekła: „Wyzbądźcie się wszelkiej nadziei, wy, którzy tu wchodzicie", czy też chcemy tam widzieć słowa: „Jezus żyje, z Nim i ja". Te napisy są odpowiedzią na pytanie, czy wierzymy w życie po śmierci, czy nie? Związek między odpowiedzią a naszym życiem jest oczywisty. Gdy słońce zachodzi, cienie nocy ogarniają ziemię i wszystko, co żyje, kładzie się do snu. Gdy słońce wschodzi, ustępuje ciemność i cała przyroda budzi się 'do nowego życia. Gdy gaśnie nadzieja, życie staje się smutne, posępne. Gdy ona się zjawia, człowiek się ożywia. To jednak nie wystarczy. Wielka jest moc nadziei, ale jaka jest prawda? Czym jest śmierć? Gdzie są nasi umarli?
Pogląd, że śmierć jest kresem wszystkiego, istniał od wieków; bynajmniej nie jest on wynikiem badań naukowych. W czasach Jezusa wyznawcami jego byli saduceusze. Dziś są ludzie, którzy uważają duszę za funkcję ciała, i uznają, że jest śmiertelna. Źródłem życia jest według nich ciało, jeśli ono ginie, ginie również i dusza.
Jest to tylko hipoteza. Sprawa stosunku ciała do duszy jest bardzo złożona. Badając ją natrafiamy na wiele tajemnic. Fakt, że śmierć jest kresem ziemskiej egzystencji człowieka w ciele, nie ulega wątpliwości. O tym nie trzeba nikogo przekonywać. Widoczna jest wzajemna zależność duszy i ciała. Dusza ma wielki wpływ na ciało. Ich współzależność uplastycznia następujące porównanie: Skrzypek może wykazać swój talent tylko za pośrednictwem instrumentu. Gdyby ktoś zniszczył skrzypce, wirtuoz nie mógłby grać, ale pozostałby nadal artystą. Podobnie przedstawia się sprawa istnienia duszy. Zniszczenie ciała niekoniecznie musi pociągnąć za sobą śmierć duszy. Dusza może istnieć bez ciała. Rzeczywistość nie ogranicza się tylko do widzialnego świata zjawisk. Jest ona o wiele bogatsza. Uczony tej miary co Einstein wyraził się, że znamy zaledwie jedną milionową część rzeczywistości.
Filozofię nicości głoszą również egzystencjonaliści. Głównymi jej przedstawicielami są — M. Heidegger i P. Sartre. Według nich śmierć jest zjawiskiem absolutnym. „Ludzkie istnienie powstało z nicości i jest samo w sobie nicością, jest dążeniem ku śmierci, ku nicości" (Sartre). Tego rodzaju poglądy nie są wynikiem badań naukowych, ale wyrazem osobistych przekonań, wyrazem niewiary. Sprawy egzystencji po śmierci są dla filozofii niedostępne i nie mogą być jej przedmiotem.
Przekonanie o dalszym życiu duszy po śmierci ciała wyrażały we wszystkich czasach wszystkie religie. Niektóre z nich ograniczały się do kultu zmarłych. Przekonanie o nieśmiertelności duszy głosiła filozofia grecka, zwłaszcza Platon. Jednakże wyobrażenia o życiu zmarłych nie wywoływały radości. Homer w połowie VIII w. p. Chr. w jedenastej pieśni Odysei tak pisze: „Zaczęły wychodzić z Erebu dusze umarłych. Młode kobiety i pacholęta, i starcy, którzy wiele wycierpieli, panny nieletnie, noszące w sercu świeży ból, rzesze mężów... wielki tłum kroczył w stronę rowu z niesłychanym lamentem: zielony lęk mnie zdjął". Odyseusz rozmawiał również z bohaterem spod Troi - Achillesem, zwracając się do niego w następujących słowach: "0d ciebie zaś Achillesie, nie było ani nie będzie szczęśliwszego człowieka. Za życia na równi z bogami czciliśmy ciebie, my Achajowie, a tu dziś potężnie władasz umarłymi. Nawet w śmierci, Achillesie, nie masz powodu do smutku.
Zaraz mi odparł: — Nie zachwalaj mi śmierci, prześwietny Odysie! Wolałbym za parobka służyć na cudzej roli, u biednego chłopa, który ledwo się może utrzymać, niż tu panować nad wszystkimi, co znikli ze świata" (wg przekładu Parandowskiego).
Oto przykład, że wiara w nieśmiertelność duszy może nią sprawiać radości. Egzystencja bowiem może być bardzo różna, może być tak niepełna i nędzna, że nieśmiertelność byłaby utrapieniem. Toteż nasz Kościół nie idzie po linii filozofii platońskiej, nie czyni żadnych wysiłków w celu udowodnienia nieśmiertelności duszy. Nasza nadzieja bowiem nie jest przyjęciem zasady o nieśmiertelności duszy, chociaż z tą zasadą się łączy.
Ale nam nie chodzi o nieśmiertelność. Ona nas nie urzeka, zwłaszcza gdyby miała być podobna do smutnej egzystencji cieniów, jak to sobie wyobrażali starożytni Grecy. Nam chodzi o zbawienie. A to, co Pismo Sw. rozumie pod słowem zbawienie lub żywot wieczny, nie jest przyrodzoną właściwością duszy, ale darem łaski Bożej w Jezusie Chrystusie (Rzym. 6, 23). Naszą nadzieją jest Chrystus. Jak przedtem, gdy omawiałem istotę chrześcijaństwa, starałem się mocno podkreślić, iż nie jest ono podobne do ideologii świata, gdyż o Jego istocie stanowi Chrystus, tak teraz podkreślam, że w centrum nadziei chrześcijańskiej jest Jezus Chrystus. Jezus wyzwala z iluzji i beznadziejności. Wyzwalając z grzechu, który stał się przyczyną śmierci, tym samym wybawia od śmierci (Jan 11,25). Chrystus jest naszą nadzieją (Kol. 1, 27; I Tym. 1,1). Dlatego dla apostoła Pawła śmierć była zyskiem. Daleko lepsza od życia w doczesności wydawała mu się śmierć, gdyż była dla niego przejściem do Chrystusa (Filip, 1, 21—26).
Biblia nie mówi wiele o śmierci, nie podaje żadnych szczegółów dotyczących życia pozagrobowego, ale mówi wyraźnie o dalszym istnieniu życia po doczesnej śmierci, jako o czymś samo przez się zrozumiałym. Po prostu stwierdza fakt dalszego istnienia (Mat. 10,28; 17,1—13; Łuk. 16,19—31; Jan 11,25; Rzym. 8, 10; Efez. 4, 9; I Ptr. 3,19; 4,6). Dla Chrystusa śmierć była pewnego rodzaju snem (Jan 11, 11—14; Mat. 9,24; Łuk. 8, 52—53). Nie chodziło o słowo osłaniające okropność śmierci, Jezus pojmował to dosłownie. Ze snu można obudzić, co też Jezus czynił i zapowiadał (Jana 5, 21—29).
Luter nawiązał do tych słów Jezusa, pragnąc określić stan, w którym znajduje się dusza między cielesną śmiercią a zmartwychwstaniem; uznawał, że dusze zmarłych są pogrążone w głębokim śnie. "Gdy umarli będą obudzeni ze snu, wtedy podobnie, jak gdy kto ze snu rano wstaje, nie będą wiedzieć, gdzie byli i jak długo spali". Luter nie mówi o życiu duszy bez ciała, ale o „śnie na łonie Chrystusowym". Tradycja kościelna mówiła wiele o czyśćcu, o. miejscu, gdzie przebywają dusze zmarłych. Luter odrzucił wiarę w czyściec jako niebiblijną. Dla niego największe znaczenie miał Chrystus. "Jeżeli dusza znalazła w Nim swego Zbawiciela, to gdzież ma przebywać po śmierci, jak nie u Niego?" Jak długo będzie trwał ten przejściowy stan snu? Na to pytanie Luter odpowiedział: "Tutaj trzeba usunąć z wyobraźni czas i wiedzieć, że na tamtym świecie nie ma ani czasu, ani godziny, gdyż wszystko jest jedną wieczną chwilą".
Według Pisma Św. śmierć jest powrotem duszy do Boga. „I wróci się proch do ziemi, jak przedtem był, a duch wróci się do Boga, który go dał" (Kazn. 12, 7). Tylko w Bogu jest prawdziwie wieczne życie i tylko On może być schronieniem w obliczu śmierci. Społeczności z Bogiem nie rozrywa nawet śmierć (Rzym. 8, 38—39), a ponieważ w Jezusie Chrystusie okazał Bóg tyle miłości dla człowieka i taką troskę o jego zbawienie, życie z Chrystusem nawiązane w doczesności jest trwałe. Kto żyje bez Chrystusa, nie może spodziewać się życia z Nim po śmierci, ten już za życia na ziemi jest umarły (Obj. 3, 1). „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na Nim" (Jan 3, 36).
Należy spojrzeć na zagadnienie śmierci ze stanowiska biblijnego, aby odpowiednio ująć życie w poczuciu swej odpowiedzialności przed Bogiem. Jeśli jest rzeczywistość, o której nie wolno zapominać, z którą trzeba się koniecznie liczyć, to tą rzeczywistością jest przede wszystkim śmierć, jak jest nią i życie. Rzeczywistością też jest ostateczny los człowieka — jego zbawienie lub potępienie. Zarówno życie, jak i śmierć są sprawami, których nie wolno lekceważyć. Skoro Bóg w Jezusie podaje zbawczą rękę, należy ją uchwycić.
Tekst jest fragmentem książki ks. Jana Motyki "Bóg i My. Wprowadzenie do dogmatyki", Warszawa 1971.
Ksiądz Jan Motyka
ZMARTWYCHWSTANIE
Pismo Św. niewiele mówi o życiu pozagrobowym. Nie znajdziemy w nim odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie stawia ludzka ciekawość oraz lęk przed śmiercią. Niemniej na najbardziej zasadnicze pytanie o życie wieczne i zmartwychwstanie, daje odpowiedź pewną. To jest ważne — nie zadowala nas bowiem prawdopodobieństwo, chcemy wiedzieć, jak jest naprawdę. Pragniemy uzyskać pewność, która by odpowiednio kształtowała życie i była ostoją w śmierci. Jezus mówi o zmarłych jasno: „Nie mogą umrzeć, są bowiem równi aniołom, a jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi" (Łuk. 20, 36). Jest to miarodajna wypowiedź, gdyż pochodzi z ust Syna Bożego, którego słowa wyrażają wolę Bożą (Jan 7, 16). Chrystus wyraża się stanowczo: „Nie mogą umrzeć!"
Tak powiedział Jezus saduceuszom, którzy nie wierzyli w życie wieczne ani w zmartwychwstanie. Przyszli oni do Jezusa, aby ośmieszyć i doprowadzić do absurdu tę wiarę. W tym celu opowiedzieli anegdotę o kobiecie, która miała siedmiu mężów i zapytali się Jezusa, którego z nich żoną będzie po zmartwychwstaniu. Jezus odpowiedział po prostu: „Synowie tego świata żenią się i za mąż wychodzą, lecz ci, którzy zostają uznani za godnych dostąpienia tamtego świata i zmartwychwstania ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą. Gdyż już nie mogą umrzeć, są bowiem równi aniołom, a jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi" (Łuk. 20, 34—36). Z tej odpowiedzi wynika, że wtedy będzie zupełnie inne życie, niepodobne do obecnego. Tam nie będzie już śmierci.
„Jak bywają wzbudzeni umarli? I w jakim ciele przychodzą? (I Kor. 15,35). To pytanie rozbrzmiewało nie tylko w Koryncie, lecz zjawia się również wśród nas. Któż go sobie nie zadawał? Któż nie dostrzega trudności piętrzących się na drodze wiary w zmartwychwstanie? Z powodu wybuchu bomby atomowej nad Hiroszimą po tysiącach ludzi nie pozostało śladu, ani strzępka, nic. Totalne zniszczenie. Czy w takich warunkach może być mowa o zmartwychwstaniu? W roku 177 w czasie prześladowań w Lyonie poganie torturowali chrześcijan, palili ich ciała i prochy sypali do rzeki. „Teraz już nie zmartwychwstaną" — mówili. W podobny sposób postępowano w średniowieczu z kacerzami. Czyżby człowiek był w stanie uniemożliwić zbawcze działanie Boga?
Ale kto z nas pragnąłby powstać do życia w zniszczonym ciele złożonym do grobu? Emanuel Kant powiedział sarkastycznie: „Rozum ludzki nie jest zainteresowany tym, by wlec ze sobą w wieczność ciało (...) ani też nie może sobie wyobrazić i wytłumaczyć, co ono miałoby robić w niebie".
Nasze ciało ulega ustawicznym przemianom. Już teraz obumierają pojedyncze komórki i bywają zastąpione przez nowe. Ta sprawa zachodzi bez udziału naszej świadomości, jest to proces ciągły. Zmartwychwstanie nie polega na wzbudzeniu do życia naszego ziemskiego ciała. Tego nie twierdził nawet największy rzecznik zmartwychwstania — apostoł Paweł. Wiarę w zmartwychwstanie trzeba oczyścić z fałszywych i niebiblijnych pojęć. Takim błędnym pojęciem byłoby przekonanie, że z grobu powstanie to samo niezmienione ciało, które pogrzebaliśmy. Apostoł Paweł oburza się na takie przypuszczenie: „Niemądry! To, co siejesz, nie ożywa, jeśli nie umrze" (I Kor. 15,36). W chwili zmartwychwstania otrzymamy od Boga inne ciało, bardziej odpowiadające nowej, wyższej i doskonalszej formie istnienia. To ciało będzie miało jednak coś wspólnego z dawnym kształtem fizycznym, tak że będzie można poznać, iż to właśnie ten, a nie inny człowiek. To nowe ciało nie będzie poddane skażeniu. Będzie to ciało duchowe, pełne Boskiej mocy, nie przemijające. Oczywiście nie potrafimy określić inności duchowego ciała, nie jest ono przedmiotem naszych 'badań. Apostoł Paweł opisuje jego inność tylko w formie przeciwstawień ciała, jakie mamy obecnie: ,,Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa zbudzone nieskażone; sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe" (I Kor. 15, 42—44).
Ciało duchowe będzie podobne do przemienionego ciała Jezusa Chrystusa po zmartwychwstaniu. Jego ciało bowiem było do tego stopnia inne, że uczniowie z trudem Go poznawali. Maria Magdalena patrząc na Zmartwychwstałego poznała Go dopiero wtedy, gdy powiedział: "Mario!" Przez długi czas szli dwaj uczniowie z Jezusem do Emaus, nie poznając Go. Oczy ich otworzyły się dopiero wtedy, gdy błogosławił chleb. Jego przemienione ciało musiało mieć jednak coś wspólnego z dawnym ciałem, skoro Go w końcu poznali. Ale było to ciało inne, Jezus zjawiał się wśród nich nagle w Jerozolimie, potem w Galilei. Nowe ciało Jezusa jest wolne od ograniczeń i słabości ludzkiej.
Nasze nowe ciało będzie podobne do ciała zmartwychwstałego Pana. Pisze o tym apostoł Paweł: „Pierwszy człowiek z prochu ziemi, ziemski jest; drugi człowiek jest z nieba. Jaki był ziemski człowiek, tacy są i ziemscy ludzie; jaki jest niebieski człowiek, tacy są i niebiescy. Przeto jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka" (I Kor. 15, 47—49).
Zmartwychwstanie więc nie polega na odbudowie tego ciała, które mamy obecnie, ale moc Boża przyoblecze nas w inne ciało, duchowe, nieskazitelne, pełne Bożej mocy. To nowe ciało będzie niejako szatą weselną, w której jedynie godni będziemy wejść na wesele królewskie (Mat. 22, 1—14). Apostoł Paweł pisze: "Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny" (II Kor. 5,11. "Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność. A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Połknięta jest śmierć w zwycięstwie!" (I Kor. 15, 53—54). Wówczas wypełnią się słowa Jezusa: „Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego" (Mat. 13, 43).
Jezus mówi o powszechnym zmartwychwstaniu, które będzie udziałem wszystkich ludzi (Jan 5, 28). Kiedy nastąpi to zmartwychwstanie? Jezus mówi, że w dniu ostatecznym (Jan 6, 54).
Nie należy sobie wyobrażać, że zmartwychwstanie wszystkich nastąpi jednocześnie. Pismo §w. mówi o pierwszym zmartwychwstaniu (Obj. 20, 4), o lepszym zmartwychwstaniu (Hebr. 11, 35), o zmartwychwstaniu sprawiedliwych do życia (Łuk. 14, 14; Jan 5, 29), o zmartwychwstaniu umarłych w Chrystusie (I Kor. 15, 23) oraz o zmartwychwstaniu na sąd (Jan 5, 29). Zawsze jednak nasze zmartwychwstanie i życie wieczne związane jest z wiarą w Jezusa i w Jego zmartwychwstanie (Jan 11,25).
Tak w zarysie przedstawia się treść naszej wiary w zmartwychwstanie. Jest ona ponad nasze zrozumienie. Ma ona mocne podstawy w Słowie Bożym, w zmartwychwstaniu Jezusa, w mocy Boga wszechmogącego, którą i my jesteśmy objęci. Dlatego możemy powiedzieć wraz z Kasprowiczem:
Wiem, że co ginie, nie ginie daremnie,
Że te płomyki, co się dzisiaj tliły,
Jutro rozjaśnią i rozgrzeją ciemnie
Światłem i ciepłem swej młodzieńczej siły,
Że te odarte dziś z kwiatów mogiły
Jutro przybytkiem będą zmartwychwstania
I będą szatą weselną świeciły.
Wiem to i od zwątpienia ta myśl mnie ochrania.
Również apostoł Paweł kończy rozdział poświęcony zmartwychwstaniu słowami dziękczynienia i nadziei: "Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu" (I Kor. 15, 57—58).
Tekst jest fragmentem książki ks. Jana Motyki "Bóg i my. Wprowadzenie do dogmatyki", Warszawa 1971.
Ziarno w Boży grunt rzucajmy
1. Ziarno w Boży grunt rzucajmy i pobożnie zaśpiewajmy
o nadziei radosnego zmartwychwstania powszedniego.
2. Z ziemi wyszły ludzkie ciała, Boża moc w nie ducha wlała.
Z ziemi są, do ziemi przejdą, ale nieśmiertelne wejdą.
3. To co w skazie i słabości dziś niesiemy w znikomości
nie zostanie w tej mogile, lecz powstanie w sławie, w sile.
4. Cieszmy się takimi słowy i niech każdy z nas gotowy
będzie na sąd ostateczny. Zdarz to, Panie Boże wieczny.
pieśń staropolska oparta na 1 Kor 15,42.43
melodia: "Bóg wszechmocny" (Choralnik, nr 24) i inne
cyt. za: Śpiewnik pogrzebowy Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (Luterańskiego) w RP,
Bielsko-Biała 1994, nr 69