Pogrzeb samobójcy
Dormitorium Nagrobki - Pogrzeb samobójcy

 

 

Stanowisko Kościoła katolickiego
w odniesieniu do pogrzebu samobójcy
przedstawione jest w cytowanych niżej dokumentach:

 

INSTRUKCJA LITURGICZNO-DUSZPASTERSKA
KONFERENCJI EPISKOPATU POLSKI
O POGRZEBIE I MODLITWACH ZA ZMARŁYCH
z dnia 5 maja 1978 roku

Punkt 13 - Pogrzeb samobójców.

Według powszechnego zdania psychiatrów samobójcy nie są w pełni odpowiedzialni za swój czyn. Dlatego nie odmawia się im pogrzebu katolickiego, jeżeli w ciągu życia okazywali przywiązanie do wiary i Kościoła. Uczestnikom takiego pogrzebu należy wyjaśnić sytuację. Jeżeli zachodzi poważna wątpliwość należy zwrócić się do ordynariusza. Samobójcę, który przed zamachem na własne życie dawał zgorszenie, należy traktować jako jawnego grzesznika.

 

DEKRET
ARCYBISKUPA METROPOLITY LUBELSKIEGO JÓZEFA ŻYCIŃSKIEGO
W SPRAWIE LITURGII POGRZEBOWEJ SAMOBÓJCÓW
z dnia 21 kwietnia 2004 roku

N. 316/Gł/2004

Zmieniające się warunki kulturowe wymagają duszpasterskiej refleksji i wrażliwości, aby Kościół mógł niezmiennie stanowić znak nadziei płynącej ze zbawczych dzieł Jezusa Chrystusa. Bolesnym znakiem czasów staje się obecnie rosnąca liczba osób cierpiących na depresję i decydujących się na odebranie sobie życia. Różne środowiska reagują w różnorodny sposób na ich dramat. Uwzględniając zróżnicowanie lokalnych praktyk przyjmowanych w liturgii pogrzebowej samobójców, przypomina się, iż Kodeks Prawa Kanonicznego określa ściśle, iż pogrzebu kościelnego winni być pozbawieni „jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych” (KPK 1184 § 1.3).

Nie ma żadnych podstaw, aby do kategorii „jawnych grzeszników” zaliczać osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne czy stany depresji. W realizacji zasady KPK nie można więc zacierać różnic między samobójstwem, które wynika z programowego odrzucenia chrześcijańskich zasad życia, np. przez osobiste związanie się z przestępczym środowiskiem alkoholików, narkomanów, etc., a samobójstwem, które stanowi wynik choroby psychicznej, depresji lub głębokich stresów. W pogrzebach osób należących do drugiej z wymienionych grup nie należy wprowadzać żadnych modyfikacji liturgicznych, gdy nie ma uzasadnionych podstaw, aby do konkretnej sytuacji odnosić pojęcie „jawnych grzeszników”. Podobne praktyki stanowiłyby zaprzeczenie postawy duszpasterskiej, raniąc właśnie te środowiska, którym potrzebne jest szczególne współczucie i chrześcijańska solidarność. Kapłańskim obowiązkiem pozostaje modlitewna więź z tymi, którzy załamali się ostatecznie w nierównych zmaganiach z cywilizacją podporządkowaną bezdusznym zasadom sukcesu i konsumpcji.

Zasady określone wyraźnie w prawie Kościoła należy respektować także wtedy, gdy lokalna opinia środowiska usiłuje bronić zróżnicowania form rytu pogrzebowego, wbrew zasadom określonym już w Instrukcji liturgiczno-duszpasterskiej Konferencji Episkopatu Polski o pogrzebie i modlitwach za zmarłych z dnia 5 maja 1978 roku (n. 13). W przypadkach takich nie wolno stawiać lokalnej tradycji nad teologiczno-prawną oceną obecnej sytuacji kulturowej. Wspólnym zadaniem duszpasterzy i katolików świeckich jest budowanie ewangelicznej kultury życia inspirowanej współczuciem dla cierpienia bliźnich.

 


 

 

Przypominam, że strona Dormitorium
nie reprezentuje wydawcy ani dystrybutora aktów prawa świeckiego bądź kościelnego.
Elektroniczna wersja zamieszczanych dokumentów
jest jedynie materiałem informacyjnym i pomocniczym.

Administratorka.

 


 

Wisława Szymborska
POKÓJ SAMOBÓJCY


Myślicie pewnie, że pokój był pusty.
A tam trzy krzesła z mocnym oparciem.
Tam lampa dobra przeciw ciemności.
Biurko, na biurku portfel, gazety.
Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy.
Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes.
Myślicie, że tam naszych adresów nie było?

  Brakło, myślicie, książek, obrazów i płyt?
A tam pocieszająca trąbka w czarnych rękach.
Saskia z serdecznym kwiatkiem.
Rado iskra bogów.
Odys na półce w życiodajnym śnie
po trudach pieśni piątej.
Moraliści,
nazwiska wypisane złotymi zgłoskami
na pięknie garbowanych grzbietach.
Politycy tuż obok trzymali się prosto.

  I nie bez wyjścia, chociażby przez drzwi,
nie bez widoków, chociażby przez okno,
wydawał się ten pokój.
Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie.
Brzęczała jedna mucha, czyli żyła jeszcze.

  Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś.
A jeżeli wam powiem, że listu nie było -
i tylu nas - przyjaciół, a wszyscy się pomieścili
W pustej kopercie opartej o szklankę.



 

Edward Stachura
NIE BROOKLYŃSKI MOST


Rozdzierający
Jak tygrysa pazur
Antylopy plecy
Jest smutek człowieczy

Nie brookliński most
Ale przemienić
W jasny, nowy dzień
Najsmutniejszą noc -
To jest dopiero coś!

Przerażający
Jak ozdoba świata
Co w malignie bredzi
Jest obłęd człowieczy

Nie brookliński most
Lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los -
To jest dopiero coś!

Będziemy smucić się starannie!
Będziemy szaleć nienagannie!
Będziemy naprzód niesłychanie!
Ku polanie!



 

- podstrona w przygotowaniu -